
Przypominamy tą scenę z kultowego tytułu filmu Barei nieprzypadkowo (link do wideo na końcu tekstu). Otóż dziś, tj. 16 września 2021 r. wchodzi w życie nowelizacja przepisów kodeksu postępowania administracyjnego, która, mając walczyć z nadużyciami reprywatyzacji, pozbawia obywateli praw, o które nieraz walczyli z urzędem przez 10, 15 lat… można się domyśleć, po której stronie leżała (przynajmniej z reguły) wina przewlekłości postępowania.
Z tego artykułu dowiesz się:
Nowelizacja kpa 2021 dot. reprywatyzacji
O samej nowelizacji pisaliśmy w czerwcu na naszym drugim blogu o odszkodowaniu od Skarbu Państwa, gdy jeszcze ona była w fazie projektu w tekście pt. Stwierdzenie nieważności decyzji z dekretu Bieruta według najnowszych zmian w kpa. Wskazywaliśmy na część w pełni uzasadnionych rozwiązań, jednocześnie punktując te bulwersujące i cały czas mając nadzieję, że zostaną one zmienione. Niestety, pozostały one w uchwalonych finalnie przepisach. Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” w artykule pt. Lekarstwo gorsze od choroby, na ten moment pozostaje skarga do Trybunału Konstytucyjnego – choć niestety bardziej realną wydaje się być nadzieja na Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu czy też prokonstytucyjną wykładnię sądów powszechnych.
Dlaczego część rozwiązań jest w stylu filmu Barei? Otóż wytłumaczymy to na prostym przykładzie –
Standardowa sprawa z dekretu Bieruta w Biurze Spraw Dekretowych
Wyobraźcie sobie Państwo, że jesteście spadkobiercami jednego z przedwojennych współwłaścicieli niewielkiej kamienicy w Warszawie. Wasz udział obejmuje dwa mieszkania – jedno Waszego przodka, drugie na wynajem. W czasie wojny kamienica ulega częściowemu zburzeniu, ale po wojnie, dużym wysiłkiem, udaje się ją odbudować.
Na podstawie tzw. dekretu Bieruta (dekret z dnia 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy) nieruchomości położone w granicy Warszawy zostały skomunalizowane (następnie znacjonalizowane). Wasz przodek razem z pozostałymi żyjącymi współwłaścicielami złożył na podstawie art. 7 ust. 1 dekretu wniosek o przekazanie tej nieruchomości w dzierżawę wieczystą (potem – użytkowanie wieczyste). Przez 10 lat nic się nie dzieje – władze pozwalają im mieszkać, choć oczywiście dokwaterując lokatorów. Po 10 latach otrzymują oni pismo – odmowę, z uwagi na fakt, że władze planują w tym miejscu poszerzać ulicę – choć tych planów nie ujawniono nawet w planie zabudowania (obecnie zagospodarowania przestrzennego). Do poszerzenia ulicy nigdy nie dochodzi. Ale praw do nieruchomości już ani wspówłaściciele, ani ich spadkobiercy nigdy nie uzyskają.
Szczęśliwie przychodzi zmiana ustroju na demokratyczny. Na początku są nadzieje na jakieś kompleksowe (ustawowe) rozwiązanie problemu reprywatyzacji, które ucina prezydenckim wetem w 2001 r. Aleksander Kwaśniewski. Jednakże ktoś podpowiada Waszej rodzinie, żeby złożyć wniosek o stwierdzenie, że ww. decyzja odmowna była niezgodna z ówczesnym, komunistycznym prawem. Art. 7 ust. 2 dekretu stanowił, że
Gmina uwzględni wniosek, jeżeli korzystanie z gruntu przez dotychczasowego właściciela da się pogodzić z przeznaczeniem gruntu według planu zabudowania, a jeżeli chodzi o osoby prawne – ponadto, gdy użytkowanie gruntu zgodnie z jego przeznaczeniem w myśl planu zabudowania nie pozostaje w sprzeczności z zadaniami ustawowymi lub statutowymi tej osoby prawnej.
A zatem, skoro miejscowy plan zabudowania nie przewidywał poszerzenia ulicy, należało przyznać prawo czasowej dzierżawy (użytkowania wieczystego). A ewentualnie, kiedyś w przyszłości, wywłaszczyć pod ulicę – jeśli takie plany rzeczywiście się urzeczywistnią.
I tu zaczynają się schody. Wniosek złożony do urzędu leży kilka-kilkanaście miesięcy bez żadnych czynności. Potem rozpoczyna się bardzo powoli ustalanie stron postępowania. Okazuje się, że spadkobierców pozostałych współwłaścicieli trzeba szukać po całym świecie, nie są uregulowane sprawy spadkowe, postępowanie jest zawieszane. Potem po odwieszeniu nie dzieje się nic. Składacie skargi na przewlekłość – aż do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Sąd przyznaje Wam rację, wyznacza organowi dodatkowy termin. Termin wyznaczony sądownie (sic!) nie jest w żaden sposób dochowywany, kolejna skarga do Sądu. WSA tym razem nakłada (niską) grzywnę na organ i…nic. I tak mija 15 lat.
I po tym wszystkim wchodzi nowe prawo, które mówi – nie obchodzi nas, że sprawa toczy się tak długo z winy urzędu. Skoro do tej pory nie została wydana decyzja, to umarzamy sprawę. Proste? Proste jak filozofia szatniarza w filmie Barei.
Walka z nadużyciami w reprywatyzacji konieczna, ale nie taka
Czy dochodziło na polu reprywatyzacji do nadużyć? TAK, dochodziło.
Czy należało to ukrócić? KONIECZNIE
Czy można było to zrobić lepiej niż w uchwalonej ustawie? OCZYWIŚCIE. Pojawiały się różne głosy i propozycje, ale najważniejszym było to, że państwo nie może korzystać na swoim bezprawiu (przewlekłości działania). W związku z tym, należało umożliwić zakończenie toczących się postępowań – w szczególności tam, gdzie stroną byli prawowici spadkobiercy. Teraz są oni poszkodowani podwójnie – raz przez komunistyczny reżim, drugi raz przez demokratyczne władze. Co za przykry paradoks.
Zasiedzenie nieruchomości dekretowych warszawskich
A dlaczego o tym wszystkim piszemy na blogu o zasiedzeniu? Ponieważ nieraz w takich przypadkach, gdy spadkobiercy cały czas pozostają w posiadaniu nieruchomości, warto jeszcze rozważyć możliwość wytoczenia sprawy o zasiedzenie przeciwko m.st. Warszawa. Dotyczy to zresztą przypadków, gdy wniosek o przynanie wieczystej dzierżawy (ustanowienia użytkowania wieczystego) cały czas się toczy (tak, taka sytuacja także ma nieraz miejsce – 70 lat od złożenia wniosku…).
Co istotne, Sąd Najwyższy przyjmuje, że właściciel nieruchomości, który utracił własność z chwilą wejścia w życie dekretu z dnia 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy (Dz.U. z 1945 r. Nr 50, poz. 279), jeżeli nadal włada nieruchomością, pozostaje jej posiadaczem samoistnym w złej wierze, a złożenie wniosku o ustanowienie użytkowania wieczystego nie pozbawia go statusu samoistnego posiadacza (Postanowienie Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 11 października 2018 r., sygn. I CSK 274/18).
Oczywiście, należy dokładnie zweryfikować, czy nie doszło do przerwania biegu zasiedzenia – masowa akcja tego rodzaju była podjęta przez władze miejskie w 2005 roku.
Inne roszczenia dotyczące gruntów warszawskich
Warto na koniec przypomnieć, że omawiana nowelizacja kpa, która weszła w życie 16 września, nie dotyczy:
- Dochodzenia odszkodowania za przejętą nieruchomość na podstawie art. 215 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Więcej o tym m.in. na naszym drugim blogu:
- Odszkodowanie za dekret Bieruta – jakie aktualne roszczenia? Cz. 1.
- Szanse na odszkodowanie za grunty warszawskie utracone dekretem Bieruta
- Dochodzenia zwrotu nieruchomości w naturze (ustanowienia użytkowania wieczystego) – w tych przypadkach, gdy mimo upływu lat organ w ogóle nie uwzględnił wniosku z art. 7 ust. 1 dekretu Bieruta.
PS A samą kultową scenę z „Misia” można obejrzeć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=2zJFhdZ6Ox4 Choć tyle obywatelowi pozostało 😊
Podziel się:
O autorze
Witaj,
nazywam się Jan Górski.
Jestem adwokatem specjalizującym się w prawie cywilnym, między innymi w sprawach o zasiedzenie.
Współautorem bloga jest adwokat Michał Górski, doktor nauk prawnych. Szerzej przedstawiamy się Czytelnikom w sekcji "o nas".
Zapraszamy do kontaktu, jak również na naszego drugiego bloga o odszkodowaniu od Państwa (gminy, powiatu) .

Witam.
W latach osiemdziesiątych moi teściowie kupili gospodarstwo z jedyna drogą dojazdowa.Która przebiega przez pole sąsiada jakieś 15 metrów. Przez lata droga była utwardzana gruzem. Teraz sąsiad chce zamknąć nam drogę i nagminnie ja niszczy twierdząc że ma do tego prawo. Czy faktycznie ma takie prawo?
Szanowna Pani,
Z przedstawionego przez Panią skrótowo opisu sytuacji można wnioskować, że teściowie nabyli przez zasiedzenie służebność przejazdu tą drogą. Wymagałoby to oczywiście potwierdzenia na drodze sądowej.
Pozdrawiam
adw. Jan Górski